Różnice w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce i w Anglii najczęściej opisuje się za pomocą liczb: kwoty wolnej od podatku, wysokości składek czy perspektyw emerytalnych. Są jednak rzeczy, których nie sposób przeliczyć na pieniądze – na przykład stosunek urzędu do podatnika. Ci, którzy przenoszą swój biznes na Wyspy szybko zauważają i chwalą sobie to, że brytyjska „skarbówka” jest „przyjazna” bądź „wyrozumiała” wobec przedsiębiorców.
Postanowiliśmy pokazać na przykładzie, co mają na myśli.
Polski podatnik, który otrzymuje pismo w sprawie zaległości w wysokości 81 złotych, jest informowany m.in. o tym, że bez dochodów z jego podatku „gmina nie może finansować przedszkoli, szkół, dróg i bezpieczeństwa”, co „szkodzi wszystkim mieszkańcom gminy”, włącznie z nim i jego rodziną.
„Niech Pan nie będzie nieodpowiedzialnym mieszkańcem gminy i zapłaci swój zaległy podatek!” – “krzyczy” korespondencja od Naczelnika Urzędu Skarbowego.
W dalszej części dokumentu podatnik może wyczytać, że jeśli wspomniana kwota nie zostanie zapłacona, wobec niego natychmiast wszczęte zostanie postępowanie egzekucyjne. Urząd obiecuje równocześnie „monitorować” reakcję odbiorcy na pismo.
Do noty dołączona jest tabelka z kwotami zaległości wraz z instrukcją odczytania. Poniżej niej można z kolei znaleźć wyjaśnienie, jak naliczać odsetki od zadłużenia. By zrozumienie go było możliwe, dokument podaje trzy obszerne przykłady.
Jakie wiadomości otrzymuje natomiast angielski podatnik, który jest winien skarbówce nie 81 złotych, a blisko 27 tys. funtów (ok. 150 tys. złotych)?
„Nie odpowiedział pan na podejmowane przez nas próby uregulowania należności (…) Nim zmusi nas pan do podjęcia kolejnych kroków, prosimy o zastanowienie się nad konsekwencjami (…) Zajęcie i sprzedaż aktywów na poczet długu może być dla pana zawstydzającym doświadczeniem” – pisze przedstawiciel HMRC.
Poniżej natomiast odsyła wprost do stron internetowych, gdzie możliwe jest wybranie odpowiedniego sposobu płatności. Dalszych załączników brak – bieżąca należność została bowiem podliczona przez urząd i podana… w nagłówku.
Komentarz wydaje się zbędny.
Doradca klienta z kilkunastoletnim doświadczeniem. W Oak & Berry odpowiada za pierwszy kontakt telefoniczny oraz mailowy - to właśnie z nim najprawdopodobniej będziesz rozmawiał, decydując się na kontakt z naszym biurem. Od ponad 10 lat pomaga firmom z Polski w zakładaniu firm w Anglii. W tym czasie współpracował z setkami polskich przedsiębiorców, pomagając im w rejestracji spółek, otwieraniu kont bankowych oraz rejestracji VAT. Przykłady jego pracy obejmują pomoc dla polskiej firmy IT w założeniu oddziału w Londynie oraz doradztwo dla polskiej firmy transportowej w zakresie przepisów podatkowych w UK. Pomoc w wyborze odpowiedniej formy prowadzenia działalności w Anglii, pomoc w uzyskaniu licencji czy wsparcie w programie wizowym - to tylko niektóre obszary, w których Wojtek może podzielić się swoim doświadczeniem.
Posiada doświadczenie w pracy z klientami z branży: informatycznej i nowych technologii, szkoleniowej, e-commerce, transportu i spedycji, budowlanej.
W swojej pracy ceni sobie wysoką kulturę osobistą, szczerość i otwartość podczas rozmowy z klientami. W wolnym czasie gra w koszykówkę, zgłębia tajniki inwestycji w kryptowaluty oraz chodzi na długie spacery ze swoimi psami.
Mi wysłali jota w jotę to samo, nawet daty są te same. Z tym, że kwota to 50 tyś a podatek był skrupulatnie płacony w terminie i na prawidłowe konta.
Czy to nowa forma wyłudzenia pieniędzy przez tych nierobów śmierdzących ze skarbówki? Wszak jak się przeleje te środki na ich konto (np. ze strachu) to później cięzko to odzyskać.